Dwa gole Korony Piaski w Kościanie, ale w meczu z Obrą padł remis

W ostatniej kolejce rundy jesiennej IV ligi Obra Kościan zremisowała na własnym boisku z Koroną Piaski 1:1. Gospodarze od 36 minuty grali w dziesiątkę, a goście punkt uratowali w w samej końcówce.

W sobotę na grząskim boisku w Kościanie kibice obejrzeli mecz walki. Początek należał do faworyzowanej Obry. Po efektownej wygranej z Łobżenicą (5:0) kibice liczyli na równie łatwą wygraną z Koroną, która przed tygodniem poległa w Kórniku 1:7.

Tym razem podopieczni trenera Michała Roszaka postawili się wyżej notowanym rywalom. Mieli jednak ułatwione zadanie. Ale po kolei. Początek należał do Obry. Ekipa trenera Krzysztofa Knychały zdominowała rywali i bramka wydawała się być kwestią czasu. Padła w 29 minucie w szczęśliwych dla gospodarzy okolicznościach, bo po dośrodkowaniu w pole karne Daniel Tomaszewski strzelił „samobója”. Przełomowym momentem spotkania była sytuacji z 36 minuty. Wtedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Jakub Płotkowiak. O ile pierwsza kartka była zasłużona, o tyle, co do konieczności pokazania drugiej można by dyskutować. Ostro zaatakowany przez Frąckowiaka wślizgiem zawodnik Obry chciał uniknąć kontaktu i przeskoczył nad rywalem. Mimo, że nie domagał się faulu sędzia uznał, że próbował go wymusić i sięgnął po kartonik. Najpierw żółty, a potem czerwony.

Grająca w przewadze Korona przejęła w drugiej połowie inicjatywę, ale Obra długo skutecznie odpierała ataki. Goście bili głową w mur praktycznie nie zagrażając. Raz tylko bliski szczęścia był Dawid Cubal, ale w zamieszaniu podbramkowym kapitan Korony przestrzelił obok słupka i tylko złapał się za głowę. Obra zagroziła raz, kiedy lewą stroną odważnie między rywali w pole karne wbiegł Szymon Słoma, ale uderzył w boczną siatkę. Mecz zbliżał się ku końcowi i wydawało się, że miejscowi „dowiozą” trzy punkty do końca. Trener Knychała ściągnął Marcinkowskiego i desygnował do gry usposobionego bardziej defensywnie Worocha. Jego strata w środku pola okazała się kluczowa. Były zawodnik Warty Śrem źle przyjął piłkę na połowie rywali, a potem poślizgnął się na murawie i poszła kontra, którą w 83 minucie wykończył Jakub Rerak. Wynik do końca już się nie zmienił i padł remis 1:1.

Obra zakończyła rundę w dobrych nastrojach, bo z serią 7 spotkań bez porażki i z dorobkiem 30 punków zajęła 6 miejsce. W trudnej sytuacji jest z kolei Korona, którą wiosną czeka walka o utrzymanie w IV lidze, bo na półmetku jest przedostatnia z tuzinem punktów na koncie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *